środa, 20 marca 2013

Przed Warszawą...

Dzisiaj wykonałem ostatni dłuższy trening przed niedzielnym Półmaratonem Warszawskim. Już teraz czeka mnie tylko piątkowy jogging i wyjazd do Warszawy! Szczerze, parę miesięcy temu byłem przekonany, że półmaraton przebiegnę w wiosennej aurze, wśród kwitnących drzew w dodatniej temperaturze... Cóż, piękna zima tej wiosny. Niech tylko Urzędowi Stołecznemu nie zabraknie pieniędzy na odśnieżanie.

Wtorkowy jogging


Dzisiejszy comfortable 14K


Jak wyglądały moje treningi przed moim pierwszym półmaratonem? Spektakularne one nie były :) Najpierw 11 marca szarpnąłem się na 8km bieg po Poznańskim Grunwaldzie, a przez kolejne tygodnie biegałem tylko sporadycznie, raz w tygodniu. Były to głownie 2 nocne okrążenia wokół Malty. Nie posiadałem wtedy żadnej wiedzy treningowej, żywieniowej dotyczącej biegania. Mój cel był nad wyraz prosty - dobiec do mety! Więc poszedłem po najmniejszej linii oporu.  Dopiero tydzień przed startem zdecydowałem się na 17km. Biegłem bardzo zachowawczo, zależało mi na sprawdzeniu mojego organizmu i czy po prostu dam radę. Ten bieg zajął mi 1:38:40. Dzisiaj to jest tylko minutę krócej niż moja życiówka w półmaratonie.



Jaki czas mnie usatysfakcjonuje w Warszawie? 1:38:00. Dla przypomnienia, do 16km będę biegł za "pacemakerem 1:40", więc będę miał tylko 5km na odrobienie 2 minut na mecie, co daje tempo o 24s/km szybciej niż pacemaker. Trudne? To się okaże.


Warszawski Półmaraton będzie swoistym poligonem biegowym. Tam okaże się jaka polityka energetyczna będzie najbardziej efektowna. Kiedy zażyć żel, kiedy batona, kiedy kolka złapie i od kiedy będę mógł pozwolić na długi finisz... wszystko po to, aby być najmocniejszy w Półmaratonie Poznańskim  Z wszystkimi wnioskami będę się z Wami dzielił, a jeśli coś źle zinterpretuje, to sprostujcie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz